Co z tym olejem?
Plany wprowadzenia nowych opłat w postaci kaucji za olej silnikowy budzą wiele kontrowersji i niejasności. O opinię w tej sprawie oraz sytuację rynku olejów motocyklowych pytamy ekspertów z branży.
Niedawno wicepremier i minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zapowiedziała wprowadzenie od nowego roku dodatkowej opłaty wnoszonej w postaci kaucji przy zakupie oleju silnikowego. Ma to rzekomo pomóc w walce z zanieczyszczeniem powietrza. Jak Wasza firma jako specjalista branży olejowej zapatruje się na zapowiadane zmiany?
Joanna Wójtowicz: Jeśli plany dotyczące kaucji przy sprzedaży olejów silnikowych zostaną zrealizowane, oznacza to wiele zmian dla takich firm jak Petronas. Obowiązujące w tej chwili przepisy nakładają na nas opłatę produktową zgodnie z Ustawą o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej. Nakłada ona na przedsiębiorców takich jak my obowiązek odzysku i recyklingu odpadów powstałych z naszych produktów w określonych ustawą ilościach. Zatem ewentualna kaucja będzie dodatkowym obciążeniem. W przypadku, gdy będziemy musieli naliczać i oddawać kaucję, zmian będą wymagały także nasze wewnętrzne systemy, w tym wygląd dokumentów. To samo dotknie także naszych dystrybutorów i warsztaty, które z nami współpracują.
Bogdan Ptak: Wykorzystywanie zużytych olejów silnikowych jako paliwa w piecach grzewczych jest bardzo złą praktyką – szkodliwą dla środowiska naturalnego oraz dla naszego zdrowia. Przeciwdziałanie takim praktykom jest potrzebne. Jednak ważne jest, by nie stało się to kosztem użytkowników pojazdów oraz by system nie obciążał uczestników łańcucha dostaw – od producenta po sprzedawcę detalicznego lub serwis.
Z doniesień wynika, że wysokość kaucji ma wynieść nawet 10 zł za litr, czyli 40 zł w przypadku opakowania 4-litrowego. To dość znaczna różnica dla budżetu osób lubiących dokonywać podstawowych czynności serwisowych na własną rękę. Czy waszym zdaniem zwiększy to popyt na takie usługi w profesjonalnych warsztatach i serwisach?
Bogdan Ptak: System kaucyjny sprawdza się w przypadku takich wyrobów jak akumulatory – i za tym przykładem idzie projekt rządowy. Oleje silnikowe to jednak zupełnie inna materia. Zamiast kaucji, która stanie się kolejnym podatkiem (obojętnie, czy będzie to 5 czy 10 zł), powinien zostać wdrożony system zwrotu i kontroli odpadów na bazie rejestru BDO (podmioty wprowadzające i gospodarujące odpadami). Może to być BDO poprawiony, rozbudowany czy uszczelniony.
Joanna Wójtowicz: Jeśli rzeczywiście nowe przepisy wejdą w życie, wiele wskazuje na to, że spora część kierowców, którzy do tej pory sami wymieniali olej w swoich pojazdach, zdecyduje się na skorzystanie z warsztatu. Dzięki temu kaucja w ogóle nie będzie ich dotyczyła, a wszystko, co z nią związane, będzie po stronie serwisu.
Nie tylko starsze i bardziej wyeksploatowane, ale także zupełnie nowe silniki potrafią zużywać olej i jest to zjawisko całkowicie naturalne, przewidziane przez konstruktorów i producentów. Wydaje się jednak ,że nie zostało ono jak do tej pory przewidziane przez ustawodawców. Zatem aby odebrać kaucję za olej, który „wyparował”, trzeba by dolewać innych substancji do pozostałego oleju, by litraż się zgadzał. Do recyklingu trafi więc z pewnością więcej cieczy niewiadomego pochodzenia. Czy Waszym zdaniem takie rozwiązanie nie będzie patogenne?
Bogdan Ptak: Silniki spalinowe zużywają olej. Co prawda robią to w różnym stopniu – jedne więcej, a inne mniej, ale jest to normalne zjawisko i w trakcie eksploatacji są konieczne dolewki. Kaucja za dolewane oleje albo „przepadnie”, albo zostaną przyjęte współczynniki, np. że musimy zwrócić 80% ilości kupionego oleju, a kaucję otrzymamy całą. Precyzyjne ustalenie, ile faktycznie zostało dolane, będzie trudne, a dolewanie innej cieczy, by dostać zwrot całej kaucji będzie utrudniało późniejszy recykling i ma być zabronione. W eksploatacji nadal występują także skutery lub motorowery z silnikami dwusuwowymi (także całkiem sporo kosiarek i innych urządzeń). Co oddamy w tym przypadku? Czy oleje 2T będą wykluczone z tego przepisu?
Joanna Wójtowicz: Po naszych drogach wciąż jeżdżą pojazdy w złym stanie technicznym, które zużywają olej. Kaucja sprawi, że użytkowanie takiego pojazdu będzie jeszcze bardziej kosztowne, co być może skłoni jego właściciela do zmiany na młodszy, w lepszej kondycji. Co do drugiej części pytania – już dziś zdarza się, że w silnikach Diesla, i to tych nowoczesnych z filtrami DPF, do oleju silnikowego dostaje się paliwo. Tak więc ten problem już istnieje.
Jak wygląda obecnie rynek olejów motocyklowych w Polsce? Jak zamrożenie gospodarki wpłynęło na sprzedaż i czy w kolejnych miesiącach udało się odrobić spadki sprzedaży? Co ta sytuacja mówi o polskim rynku motocyklowym?
Joanna Wójtowicz: Odpowiedź nie jest prosta – są serwisy, które właściwie nie odczuły pandemii i takie, które zanotowały znaczący spadek obrotów. Może to wynikać ze specyfiki poszczególnych części kraju. W regionach, w których motocykl jest środkiem transportu, kierowcy korzystali z niego na co dzień. Z kolei tam, gdzie jest raczej weekendową zabawką, można było zauważyć mniejsze zainteresowanie usługami serwisowymi.
Bogdan Ptak: Motocyklowe środki smarne Silkolene produkowane przez Fuchs Oil sprzedawały się w obecnym roku na stabilnym poziomie i nie tylko nie zauważyliśmy spadku z powodu zamrożenia gospodarki, ale nawet odnotowaliśmy pewien wzrost sprzedaży. Pojazdy jednośladowe w okresie koronawirusa są jednym z bezpieczniejszych środków transportu, więc pandemia może mieć pozytywny wpływ na branżę serwisową.
Czy pandemia i wahania cen ropy na światowych rynkach przekładają się na ceny Waszych produktów lub ich aktualną dostępność?
Bogdan Ptak: Mamy świadomość niełatwego otoczenia biznesowego serwisów motocyklowych, dlatego staramy się utrzymać stabilne warunki współpracy dla naszych partnerów biznesowych. Poziom cen produktów Silkolene nie zmienił się od kilku lat i obecnie także pozostaje stabilny. Również utrzymanie stałej dostępności produktów jest dla nas bardzo ważne. Na początku roku zatowarowaliśmy odpowiednio nasz magazyn i przez cały sezon utrzymujemy dużą dostępność towarów.
Joanna Wójtowicz: Na razie nie ma planów zmiany cen naszych produktów. Ewentualny wpływ pandemii będzie można zaobserwować w nieco dłuższej perspektywie niż kilka miesięcy. Nie mamy także problemów z dostępnością produktów: dysponujemy sporymi zapasami, więc klienci nie muszą się o to obawiać.