Z motocrossem za pan brat, czyli wywiad z braćmi Barszczewskimi

Dunlop

O rodzinnej pasji, wyzwaniach na torze wyścigowym oraz motocrossie, który rośnie w siłę, w rozmowie z Dunlop opowiadają bracia Alan i Erwin Barszczewscy – zawodnicy motocrossu i instruktorzy sportu motocyklowego.

Dunlop: Jesteście prawdziwą motocrossową rodziną. Rodzinna zażyłość ułatwia czy utrudnia wspólne treningi?

Bracia Barczewscy: Motocyklowa pasja od zawsze spajała naszą rodzinę. Zdecydowanie ułatwia nam to treningi i uprawianie tak ciężkiego sportu jakim jest motocross. Praktycznie 99% wszystkich treningów robimy z bratem wspólnie. Widzimy swoje błędy i postępy, zawsze mamy swojego sparing partnera. Motocross to sport indywidualny, ale bez odpowiedniego wsparcia poza torem nie da się nic osiągnąć.

Na swoim koncie macie już mistrzowskie tytuły w Cross Country. Jaki jest Wasz przepis na sukces? Na kim się wzorujecie?

Bracia Barczewscy: Nie ma chyba jednego oczywistego przepisu na sukces, a przynajmniej my go nie znamy. Chcemy robić wszystko na 100% i dążyć do postawionych celów najlepiej jak potrafimy. Nie mamy swoich idoli i nikogo nie naśladujemy, jesteśmy sobą. Nasze sukcesy to efekt ciężkiej pracy. Tytułu mistrza nie zdobywa się podczas jednej rundy, ale osiągając czołowe pozycje przez cały sezon.

O Cross Country mówi się, że znakomicie weryfikuje kondycje i technikę. To prawda?

Bracia Barczewscy: Wyścigi Cross Country to połączenie praktycznie wszystkich off-roadowych dyscyplin motocyklowych. Na trasie mogą znajdować się elementy motocrossu, enduro, super enduro, a nawet trialu. Zawodnik musi być dobrze przygotowany i to na każdej płaszczyźnie. Dobra technika pozwala na szybką jazdę i oszczędzenie sił podczas półtoragodzinnego wyścigu. Nieodzowne jest też odpowiednie przygotowanie fizyczne i kondycja.

Za Wami pierwsze starty w nowym sezonie. Jak je oceniacie? Jakie macie plany na najbliższe miesiące?

Bracia Barczewscy: Początek sezonu był dla nas ciężki, a pierwsza runda Mistrzostw Polski Cross Country kompletnie nie poszła po naszej myśli. Tydzień przed najważniejszym cyklem zawodów w naszym kraju, Erwin uległ poważnemu wypadkowi na zawodach okręgowych, które miały być swego rodzaju treningiem. Nie mógł przez to wykorzystać 100% swoich możliwości.

Alan natomiast pierwszy dzień zmagań zakończył na 4. miejscu w najmocniejszej klasie senior. Niestety drugiego dnia uczestniczył w dużej kraksie – inny zawodnik przejechał mu po dłoni, która była na tyle pokaleczona, że nie mógł kontynuować jazdy i zjechał z toru wyścigowego. To na pewno nie jest wymarzony start sezonu, ale mamy nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Sezon jest długi, więc wszystko może się zdarzyć. Przed nami kolejne rundy Mistrzostw Polski w Cross Country i na tym się skupiamy. Chcemy pojechać jak najlepiej. Nasz cel to ukończenie sezonu Cross Country w klasie senior na możliwie najwyższych lokatach.

Prowadzicie MX Szkółkę B-Moto dla młodych adeptów motocrossu. Jak oceniacie zainteresowanie tym sportem?Czy to zajęcie dla każdego, czy trzeba mieć szczególne predyspozycje?

Bracia Barczewscy: W ostatnim czasie zainteresowanie motocrossem bardzo mocno wzrosło, ludzie pragną adrenaliny i odskoczni od codziennego życia. Od początku istnienia naszej motocrossowej szkoły nie mieliśmy jeszcze kursanta, którego nie byliśmy w stanie nauczyć jazdy motocyklem – to zdecydowanie sport dla każdego. Oczywiście, zdarzają się ogromne talenty oraz osoby, które na efekty muszą bardzo ciężko trenować. Jednemu przychodzi coś łatwiej, a innemu trudniej – jednak dzięki systematycznym treningom jesteśmy w stanie dojść do upragnionego celu. W naszej szkółce uczymy dzieci od 4. roku życia, a do takich maluszków potrzebne jest specjalne podejście, dużo cierpliwości i ciepła. Za kilka lat z tych dzieci wyrosną mistrzowie. To fantastyczne uczucie obserwować ich postępy i rozwój.

Czego uczycie swoich podopiecznych?

Bracia Barczewscy: Nasza praca z podopiecznymi nie polega jedynie na nauce jazdy motocyklem. W okresie zimowym bardzo dużo pracujemy na sali gimnastycznej, wzmacniamy kondycję, doskonalimy dynamikę, balans i naukę upadania. Dodatkowo prowadzimy nasze autorskie szkolenia warsztatowe, podczas których uczymy jak prawidłowo zadbać o sprzęt i go serwisować. Ale bywały też takie momenty, że podczas zgrupowań pomagaliśmy w odrabianiu prac domowych. To bardzo fajna relacja trenerska, ponieważ możemy dużo dowiedzieć się o kursantach – o ich problemach i słabszych stronach, nad którymi warto popracować.

Poza motocrossem, znajdujecie jeszcze czas na inne zajęcia?

Bracia Barczewscy: Motocross to nasza pasja i zawsze stawiamy go na pierwszym miejscu, ale oczywiście nie samym motocrossem człowiek żyje. Angażujemy się również w inne aktywności fizyczne. Zimą gramy w hokeja, który bardzo dobrze przygotowuje nas pod względem kondycyjnym i jest dobrym zamiennikiem interwałowym dla motocrossu. Uwielbiamy też podróże. Często łączymy wypoczynek ze sportem. To przepis na udane wakacje!

Team Barszczewscy za 10 lat….

Bracia Barczewscy: Czas bardzo szybko leci, a team Mx Barszczewski niedawno obchodził swoje 10-lecie. Ta dekada pokazała, że potrafimy iść do przodu i osiągnąć niezwykle dużo. To również zasługa naszych sponsorów, którzy nas wspierają. Dzięki nim dążenie do upragnionych celów jest łatwiejsze i przyjemniejsze, za co bardzo im dziękujemy.
Przyszłości nie da się przewidzieć, ale kto wie, może za 10 lat w klasach mini (65 cm) pojawią się już nasze dzieci. Na pewno dalej będziemy z motocrossem za pan brat. Życzymy sobie, aby w przyszłości Barszczewski junior’s mocno namieszali w polskim motocrossie, i ich córki i synowie.

Źródło: Dunlop

Tagi artykułu

Rynek Motocyklowy 1 2022

Chcesz otrzymać nasze czasopismo?

Zamów prenumeratę