Obsługa i serwis opon motocyklowych podczas imprez wyścigowych
Z Krzysztofem Kosaczem, specjalistą do spraw sprzedaży w firmie SMO, rozmawiamy o niecodziennej działalności, jaką jest obsługa i serwis opon motocyklowych podczas imprez wyścigowych odbywających się na torach w całej Europie.
„Bike & Business”: Jak powstała Wasza firma? Z pasji do pracy? A może ocena potrzeb rynku i czysto biznesowa kalkulacja zaważyły na podjęciu decyzji o starcie?
Krzysztof Kosacz, specjalista do spraw sprzedaży w firmie SMO: Firma powstała z potrzeby. W naszej okolicy brakowało porządnego serwisu motocyklowego i nikt nie zajmował się profesjonalnie oponami do jednośladów. Zaczynaliśmy od małego garażu, gdzie mieściło się jedno stanowisko do serwisowania motocykli oraz montażownica do opon. Tak działaliśmy przez kilka lat, rozwijając swoją działalność. Rosła liczba przekonanych klientów i coraz głośniej było też o nas w branży. W międzyczasie powstawał nowy budynek mogący sprostać rosnącym potrzebom. To właśnie w nim obecnie znajduje się nasza siedziba i tu działamy stacjonarnie.
No właśnie, a co obecnie jest Waszym głównym zajęciem: serwis opon i obsługa wydarzeń na torach czy serwis mechaniki motocyklowej?
Wygląda to tak: od kilku lat jeździmy regularnie po torach wyścigowych w całej Europie, świadcząc usługi m.in. w zakresie profesjonalnego serwisu opon. Dzięki temu jesteśmy w stanie zaopatrywać wszystkich jeżdżących amatorsko oraz półprofesjonalnie klientów w opony oraz prowadzimy pełny serwis wymiany opon na torze. Nie oznacza to jednak, że zaniedbujemy nasz stacjonarny serwis na miejscu w Szczytnej. Gdy jesteśmy na wyjeździe, cały czas prowadzimy sprzedaż stacjonarną i internetową, a po powrocie zajmujemy się przyjętymi do serwisu motocyklami. Łączenie obu działalności wymaga pewnej zręczności i dużej samokontroli, ale pomaga w rozwoju biznesowym bez szkody dla świadczonych usług.
A jakie, Twoim zdaniem, jest podejście motocyklistów do opon w motocyklach? Czy wszyscy są świadomi tego, jak wiele od nich zależy?
Przez ostatnie kilka lat wiele się zmieniło w tej materii. Kiedyś sprzedawaliśmy bardzo dużo używanych opon, teraz jest to ułamek naszej sprzedaży. To najlepiej świadczy o świadomości, a także o możliwościach finansowych polskich motocyklistów. Teraz praktycznie każdy motocyklista jest świadom, jak ważne są nowe opony w motocyklu i jaki mają wpływ na jazdę, prowadzenie się motocykla, bezpieczeństwo i komfort. Cały czas staramy się uświadamiać klientów, jak to jest ważne. Trzeba też powiedzieć, że nowe opony mocno potaniały i stały się łatwiej dostępne. Podstawowy komplet nowych opon sportowo-turystycznych w najbardziej popularnym rozmiarze 120/70/17 180/55/17 można kupić już za niewiele ponad 500 zł.
Jakie usługi jesteście w stanie zapewnić w Waszym mobilnym serwisie podczas wyjazdów na tory wyścigowe?
Na tor przywozimy ze sobą zawsze ponad 200 sztuk opon wszystkich producentów, którzy wytwarzają opony wyścigowe, m.in. Pirelli, Metzeler, Bridgestone i Dunlop, oraz cały sprzęt potrzebny do zmiany i serwisu opon na luźnych kołach. Ściągamy także koła z motocykli klientów na miejscu. Doradzamy w zakresie doboru odpowiednich opon do umiejętności jeżdżącego oraz odpowiednich ciśnień w oponach, co jest chyba na torze najważniejszą kwestią. Odpowiednie ciśnienie to frajda z jazdy, lepsze czasy okrążeń, a także dłuższa żywotność bieżnika.
Wspomniałeś o ciśnieniu w oponach. Czy motocykliści jeżdżący na tzw. track days dbają o dostosowanie ciśnienia w oponach do warunków torowych?
Tak, bo jest to podstawowa wiedza, która roznosi się pocztą pantoflową. Nawet amatorscy riderzy mają świadomość, z czym się wiąże źle dobrane ciśnienie. Wystarczy zresztą raz tak pojeździć i „skończyć” oponę w jedną-dwie sesje na torze, by zebrać naukę na całe życie. Cały czas klienci nas podpytują o ciśnienia, a my dysponujemy na torach dokładnymi tabelami ciśnień od producentów opon i zawsze staramy się doradzić, tak by dobrać ciśnienie jak najlepiej do panujących warunków i konkretnej opony. Widać, i bardzo dobrze, że ten temat nie jest traktowany po macoszemu.
To cieszy. A co z doborem opon? Gumy do jazdy na co dzień, do jazdy po torze… Jakie są różnice w konstrukcji, żywotności i cenie opon?
Jeśli ktoś wybiera się pierwszy raz na tor swoim motocyklem, nie musi od razu kupować supersportowych opon. Wystarczą mu podstawowe sportowe opony. Dużo producentów ma w swojej ofercie opony, na których można jeździć na co dzień po drogach, a jak mamy ochotę wyskoczyć na tor, to nie musimy ich od razu zmieniać na torówki. Między innymi takimi oponami są Pirelli Diablo Supercorsa V3 SP, Metzeler Racetec RR K3, Dunlop D212 GP Racer czy Bridgestone RS11. Stricte sportowe opony różnią się od opon drogowych mieszanką, która pracuje w dużo wyższych temperaturach na torach. Torową oponę ciężko będzie rozgrzać i dogrzać na drodze, aby była w 100% bezpieczna oraz żeby wyciągnąć z niej przynajmniej 50% tego, co oferuje na torze. Dlatego nie warto zakładać torówek na drogi. Jest to po prostu niebezpieczne. Stąd też opony stricte torowe nie spełniają wymagań homologacyjnych do poruszania się w ruchu drogowym. Ceny opon torowych są bardzo wysokie, ponieważ są one wyposażone w najnowsze technologie i – naszym zdaniem – nie ma sensu wydawać tych pieniędzy, aby używać ich na drodze. Ich żywotność jest bardzo krótka, bo ma pozwalać na urywanie setnych części sekundy na czasie okrążenia, a nie na nakręcanie tysięcy kilometrów na koła. Dobry zawodnik morduje tylną wyścigową oponę w kilka sesji. Amatorowi wystarczy ona na jeden, maksymalnie dwa dni jazdy po torze.
Jakich opon szuka się w Polsce najczęściej? Czy istnieje obecnie złoty środek, jeśli chodzi o przyczepność i żywotność gumy? Czy zawsze „markowe” znaczy „najlepsze”?
Jeśli chodzi o klientów na zwykłych motocyklach drogowych, którzy przemieszczają się z punktu A do punktu B, wielu z nich decyduje się na proste modele sportowo-turystyczne, za którymi przemawia cena. Ale też sprzedaje się dużo opon hypersport z górnej półki. Jest to podyktowane świadomością klientów. Coraz więcej ludzi jeździ na nowych, nowoczesnych motocyklach sportowych albo tzw. power nakedach, które dysponują bardzo dużymi mocami, i aby przenieść te parametry na asfalt i czerpać jak najwięcej frajdy z jazdy motocyklem, trzeba czegoś więcej niż średniej klasy uniwersalna opona. Choć ta poradzi sobie świetnie w mniejszych i lżejszych pojazdach, to dla najmocniejszych jednośladów trzeba kupić droższe opony klasy hypersport – inaczej na nic wysokie parametry napędu. Niestety nie ma złotego środka w przypadku opon. Albo stawiamy na żywotność i przebieg, albo przyczepność kosztem przebiegu. Producenci muszą robić coraz bardziej miękkie opony na drogę, ponieważ mamy coraz mocniejsze motocykle drogowe. Co prawda opony z dwoma lub trzema twardościami bieżnika częściowo łączą ogień z wodą, ale tylko do pewnego stopnia.
A jak to jest z tymi popularnymi w sklepach i na aukcjach internetowych „leżakami”? Czy opona kilkuletnia, przechowywana w odpowiednim magazynie dorównuje właściwościami tej z bieżącego rocznika?
Moim zdaniem trzyletnia opona praktycznie niczym się nie różni od świeżej opony z bieżącego rocznika. Nikt nie jest w stanie odczuć różnicy miedzy takimi oponami, chyba że były źle przechowywane i mógł nastąpić już jakiś proces ich degradacji. Jeśli guma nie leżała przez całe lato na słońcu lub w kałuży, to z pewnością nic im nie będzie. Warto pamiętać, że współczesne opony fabrycznie powlekane są specjalną warstwą zapobiegającą utracie właściwości bieżnika. Ale jeśli chodzi o tzw. OLD DOT-y czy wspomniane „leżaki”, to przynajmniej w naszym przypadku opony te nie leżą u nas dwa czy trzy lata. Dzięki długoletniemu doświadczeniu w branży mamy dostęp do ofert wyprzedażowych producentów i możemy kupić daną oponę 2-, 3- lub 4-letnią bezpośrednio z magazynu producenta, gdzie warunki przechowywania są idealne. Takie opony leżą u nas od zakupu maksymalnie kilka tygodni, ponieważ szybko się sprzedają z uwagi na atrakcyjną cenę.
Obstawiacie imprezy motocyklowe swoim serwisem i funkcjonujecie na rynku od ponad 10 lat. Macie jakieś spostrzeżenia na temat użytkowników, serwisów, podejścia do motocykli?
Motocykle są coraz tańsze i bardziej dostępne dla każdego. Widzimy jednak ciągle, że dużo ludzi kupuje motocykl na pokaz i nie ma zbyt dużego pojęcia o jego użytkowaniu zarówno na drodze, jak i na torze. Ciężko jest też o dobry serwis motocyklowy. Często zdarza się nam coś poprawiać po „panu Heńku”, który coś tam majstrował. Zmieniają się motocykle oraz technologia i trzeba dysponować coraz większą wiedzą i zapleczem – cały czas trzeba się uczyć. Staramy się uświadamiać klientów w naszym serwisie, jak również na torach, z jaką maszyną mają do czynienia.
Czyli Twoim zdaniem jest w tej materii jeszcze sporo do poprawy?
Tak, ale na szczęście polscy motocykliści robią też spore postępy.
Dziękuję za rozmowę.